ANIMO MAGAZINE PONOWNIE

Po prostu

Z twórcami Figurentheater Wilde & Vogel rozmawiają Dominika Rusiecka i Marcelina Widz z ANIMO Magazine.


ANIMO MAGAZINE: W 2021 pokazaliście kwidzyńskiej publiczności Kurz, od tamtej pory nie widzieliśmy Was na festiwalu ANIMO. Co od tamtego czasu się zmieniło? Jakie obecnie spektakle grywacie?

FIGURENTHEATER WILDE&VOGEL: Nadal gramy Kurz w Niemczech, w przyszłym roku mamy nadzieję na premierę francuskojęzycznej wersji w Nicei! Mamy oczywiście nowe tytuły powstałe po 2021 roku: The Flowers of Evil, drugi po Spleen spektakl na podstawie wierszy Baudelaire’a; dwa spektakle z tancerzami Reigen i I am not in a Room. Zrobiliśmy też sztukę z lalkarzami z Indii w Bangaluru oraz spektakl dla dzieci overALL underALL. Wszystkie z nich bardzo chcielibyśmy zagrać w Kwidzynie!


A.M.: Krabat, Kukułka, Biotopia i Super Heroes to produkcje, które powstały przy współpracy z Coincidentią. Jak doszło do tej kolaboracji? Opowiecie nam o początkach waszego niemiecko-polskiego, teatralnego partnerstwa?

F.: Zaczęło się w 2001 roku, kiedy Marek Waszkiel, wtedy prorektor Wydziału Lalkarstwa w Białymstoku, zaprosił nas do współpracy ze studentami. Pośród nich była Dagmara Sowa i Paweł Chomczyk z obecnej Grupy Coincidentia. Od tamtej pory często współpracowaliśmy przy różnych projektach i w różnych okolicznościach – staliśmy się dobrymi przyjaciółmi. Aktualnie próbujemy regularnie zapraszać się nawzajem do naszych ośrodków teatralnych: Solników 44 i Westflügel Leipzig.


A.M.: Często grywacie we współpracach międzynarodowych, kolaboracja polska nie jest jedyną – wspomniany już Kurz stworzyliście razem z izraelsko-francuskim Golden Delicious. Co dają wam takie doświadczenia?

F.: Dowiadujemy się wiele o innych kulturach. Zmusza to nas do refleksji nad tym, co bierzemy za pewne, bądź co postrzegaliśmy za „normalne”. W rezultacie zmienia to nasze postrzeganie świata. Płynie z tego nauka o tym, jak wspaniałym wydarzeniem jest wspólne spotkanie poprzez ciężką pracę i partnerstwo w sztuce. Takie współprace są ekscytujące i wzbogacające doświadczenia odbiorców.


A.M.: Czy jest jakaś konkretna grupa, z którą chcielibyście wejść we współpracę przy tworzeniu nowego projektu?

F.: Aktualnie pracujemy z grupą lalkarzy i muzyków głównie z Niemiec, ale również z artystą z Polski – zbieramy zespół do produkcji Folwarku zwierzęcego Orwella, którego premiera będzie we wrześniu.


A.M.: Lubicie wracać do Polski? Co was przyciąga do naszego kraju? I przede wszystkim: co przyciąga Was do festiwalu ANIMO?

F.: W Polsce czujemy się jak w drugim domu – mimo, że nigdy nie nauczyliśmy się języka! Kochamy polską widownię: widzowie oglądają spektakle z zainteresowaniem, są otwarci, krytyczni i wyedukowani… A ANIMO zawsze było dla nas czymś wyjątkowym. Atmosfera festiwalu jest nadzwyczajna, prawdziwe święto. Wydaje się, jakby festiwal zmieniał miasto. Są pałający entuzjazmem wolontariusze, program jest bardzo dobrze złożony, kwidzyńska widownia, która widziała już cały wachlarz spektakli lalkowych i dzięki temu potrafi je docenić.


A.M.: Teatr formy określacie mianem Figurentheater. My w Polsce nie mamy jednej konkretnej nazwy, która zdefiniowałaby ten rodzaj widowiska teatralnego. Znając już trochę nasze środowisko, jaką nazwę wymyślilibyście dla polskiego teatru ożywionej materii?

F.: Cóż, jako Niemcy musimy przyznać, że dla waszych uszu Figurentheater pewnie brzmi przyjemniej niż dla naszych. Figur po niemiecku może oznaczać różne formy lalkarstwa, ale może to również być postać w teatrze dramatycznym. Dlatego to wyrażenie może być kłopotliwe dla tych, którzy go nie znają. Ale animacja i formy animowane również nie są do końca jasne, przynajmniej w angielskim nazewnictwie. Szczerze, nie znamy dobrego rozwiązania. Może łatwiej by było mówić po prostu: teatr!


A.M.: Czym jest dla Was międzynarodowość w teatrze?

F.: Stadium od bycia nieznajomymi po poznawanie się. Rozpoznawanie różnic i szukanie wspólnego języka. W dzisiejszych czasach to podstawa dla artystów i dla całego świata.



Just

Dominika Rusiecka and Marcelina Widz of ANIMO Magazine interview Figurentheater Wilde & Vogel.


ANIMO MAGAZINE: In 2021, you performed Dust-Staub-אבק for the Kwidzyn audience, and since then, we haven’t seen you at the ANIMO Festival. What has changed since then? What plays do you perform nowadays?

FIGURENTHEATER WILDE&VOGEL: We still perform Dust-Staub-אבק in different places in Germany, next year we are hoping to premiere a French language version in Nice! And of course we produced new shows since 2021: The Flowers of Evil, after Spleen a second show with poems by Baudelaire, two shows with dancers, Reigen, and I am not in a Room, we created a show with Indian puppeteers in Bangalore and a show for children called overALL underALL - all of which we would be happy to show in Kwidzyn of course!


A.M.: Krabat, Kukułka, Biotopia and Superheroes are productions in collaboration with Polish Grupa Coincidentia. How did this collaboration come about? Can you tell us about the beginnings of your Polish-German theatre partnership?

F.: The beginning was in 2001 when Marek Waszkiel, then director of the Department for Puppetry in Bialystok, invited us to work with a group of students, two of whom were Dagmara Sowa and Paweł Chomczyk of Grupa Coincidentia. Ever since, we have collaborated on very different projects and in different settings, and become good friends. Nowadays, we try to invite each other regularly to the theatres we are running: Solniki 44 and Westflügel Leipzig.


A.M.: You often collaborate internationally; the Polish partnership is not the only one – the aforementioned Dust you created with Israeli-French Golden Delicious. What do such experiences and projects give you?

F.: We learn a lot about different cultures, which makes us question what we took for granted or thought was "normal" and makes us change our view of the world. We learn how wonderful it is to come together through hard work and be partners in art. And last but not least, we can see that the collaborations are exciting and enriching to the audiences.


A.M.: Is there any particular group with which you would like to work on a new project?

F.: At the moment, we are working with a group of puppeteers and musicians, mostly from Germany, but also one artist from Poland. We are forming a group for the production of Orwell's Animal Farm, which will premiere in September.


A.M.: Do you enjoy coming back to Poland? What draws you to our country? And most importantly, what draws you to our ANIMO Festival?

F.: Poland feels like a second home country for us – although we never learned the language! We love the Polish audience: people are interested, they are open-minded, critical and educated... ANIMO has always been special for us, though! The atmosphere of the festival is special, it is a real fest, it feels like the festival makes a difference for the city, there are enthusiastic volunteers, the program is very well put together, there is an audience who has seen a lot of great puppetry, and they know how to appreciate it.


A.M.: You refer to the theatre of the animated form as Figurentheater. In Poland, we do not have one specific name to define this type of theatrical performance. Knowing a bit about our theatre community already, what name would you come up with for the Polish theatre of animated matter?

F.: Well, as German native speakers, we must say that maybe Figurentheater sounds nicer to your ears than to ours. Figur in German can be different forms of puppetry, but it can also be a role/character in the dramatic theatre. So the term can be confusing for people who don't know it. But then, animation and animated forms are also not completely clear, at least not in English. To be honest, we don't have a good solution. Maybe just: theatre!


A.M.: What does internationality in theatre mean to you?

F.: The whole range from being strangers to getting together. Recognising differences and perceiving common ground. It is essential for the arts and for the world today.


Popularne posty