ANIMO MAGAZINE KOLEJNA ROZMOWA
Z Elżbietą Jeznach, lalkarką i performerką badającą napięcie między lalką a ciałem, rozmawiają Dominika Rusiecka i Marcelina Widz z ANIMO Magazine.
ANIMO MAGAZINE: Czego szukasz na festiwalach i w projektach o międzynarodowym charakterze? Czy jest to wspólnota? A może wymiana dóbr?
ELŻBIETA JEZNACH: Oczywiście, w jakimś sensie jest to wymiana dóbr i jest to na swój sposób piękne oraz niezwykle inspirujące. Jednak dla mnie bardzo ważny jest również kontakt z nieznanym mi spojrzeniem, z czymś dla mnie świeżym – to jak natknięcie się na zupełnie nowy zapach w wielkim bukiecie możliwości. Szukam różnorodności, eklektyzmu, tego cudownego zderzenia kultur. To jest dla mnie jak zaproszenie do tańca. Wspaniała wibracja, która mnie ogarnia i zostawia piękny ślad, dzięki któremu mogę wymyślać moje kolejne projekty.
A.M.: „Professor Galopin”, „Sacré Proutto”, „Alicja w Krainie Liter” i wiele innych – to wybrane przykłady Twoich spektakli inspirowanych życiem i twórczością Rolanda Topora. Co Cię w tej postaci fascynuje?
E.J.: Och, Topor kompletnie fascynuje mnie swoim czarnym humorem! A trafiłam na niego zupełnym przypadkiem. Wpadła mi gdzieś w ręce książka z jego krótkimi opowiadaniami i się zaczęło. Niezwykle pobudziły one moją wyobraźnię, poczułam nagle jakąś tajemniczą i ekscytującą więź. Coś dotknęło mojej podświadomości i już wiedziałam, że jego niektóre teksty są po prostu idealne, żeby wyrazić je poprzez lalki, tak jak np. „Proutto”. To było momentalne oczarowanie, które mnie totalnie nakręciło.
A.M.: W swoich spektaklach uwielbiasz wydobywać performatywność z lalek, a przy tym garściami czerpiesz z relacji przedmiotu z ciałem. Co najbardziej pociąga Cię w tym teatralnym medium?
E.J.: To bardzo ciekawe pytanie, a odpowiedź dotyka niezwykle dla mnie ważnych obszarów. Wzajemny taniec przedmiotu, lalki z ciałem jest czymś co mnie wyjątkowo fascynuje. Ciało może być jedyną swego rodzaju sceną dla lalki, to zupełnie niepowtarzalna relacja. Mogą się wzajemnie wspierać, przenikać, zacierają się między nimi granice. Lalka poprzez swoją niewinność potrafi przekazać więcej i w zupełnie nieoczekiwanym momencie dotrzeć w zakryte rejony naszej świadomości. Może niepostrzeżenie dotrzeć w nasze zapomniane, czy uśpione zakamarki.
A.M.: Opowiesz nam o pracy nad nowym projektem? Czy będzie to spektakl francuski czy polski? A może połączysz doświadczenia obu tych kultur?
E.J.: Przy nowym projekcie współpracuję z Nicolasem Gousseffem, również reżyserem i lalkarzem. Nicolas jest Francuzem, a więc zupełnie automatycznie występuje między nami połączenie kultur. Jeśli świat jawi się jako scena teatralna, to nasze istnienie można postrzegać jako grę, której reguł, celu i ukrytego znaczenia poszukujemy. To wydaje się niezwykle interesujące i ważne. W naszym spektaklu chcemy zakwestionować tę grę, stan, jaki ona stwarza, i prawdy, które ujawnia. Podczas gry nie tylko się uczymy, ale zaczynamy wchodzić w niezwykły stan euforii, zabawy. Dzięki temu możemy dalej grać. Zależy nam na rozprzestrzenieniu stanu zabawy do takiego stopnia, że każdy zechce grać. Pierwszym wyzwaniem będzie, aby nigdy nie tracić zainteresowania publiczności. Nawet jeśli zasady gry nie zostaną wyraźnie podane, zawsze pozostawimy ukryte odniesienia w postaci sprytnych wskazówek. Zegar wodny lub klepsydra wyznaczą czas, każdy przedmiot, każdy gest będzie znaczący, podobnie jak znacząca jest wzajemna reakcja graczy na wykonany ruch. Gra łączy w sobie ogromną paletę emocji, od skrajnej lekkości po ogromną powagę. Wszystko zależy od stawki! Najpierw będziemy poszukiwać nastroju zabawy, przyjemności w jej dziecięcym wymiarze, bez autocenzury, otwierając się jednak na bardziej wymagającą lekturę poetycką, filozoficzną, psychoanalityczną i symboliczną.
A.M.: Od wielu lat żyjesz i tworzysz we Francji. Gdybyś miała wybrać jeden francuski zwrot, który określiłby festiwal ANIMO, jaki by to był?
E.J.: Byłoby to oczywiście: chapeau bas! Chcę przez to wyrazić jak niesamowicie cenię ten festiwal i jak wiele on dla mnie znaczy. A przy tym, podkreślić, jak niewyobrażalnie ogromne są jego dokonania.
The puppet and the body intertwine
Dominika Rusiecka and Marcelina Widz of ANIMO Magazine interview Elżbieta Jeznach, a puppeteer and performer who explores the tension between puppets and the body in her performances.
ANIMO MAGAZINE: What are you looking for at festivals and in international projects? Is it community? Or perhaps the exchange of goods?
ELŻBIETA JEZNACH: Of course, in a sense, it is an exchange of goods, and in its own way, it is beautiful and extremely inspiring. However, for me, contact with an unfamiliar perspective, with something fresh, is also very important—it's like coming across a completely new scent in a huge bouquet of possibilities. I look for diversity, eclecticism, this wonderful clash of cultures. For me, it's like an invitation to dance. A wonderful vibration that envelops me and leaves a beautiful mark, which allows me to come up with my next projects.
A.M.: “Professor Galopin”, “Sacré Proutto”, “Alice in the Land of Letters”, and many others—these are just a few examples of your performances inspired by the life and work of Roland Topor. What fascinates you about this individual?
E.J.: Oh, Topor completely fascinates me with his black humour! And I came across him completely by accident. I stumbled upon a book of his short stories, and that was it. They stimulated my imagination immensely, and I suddenly felt a mysterious and exciting connection. Something touched my subconscious, and I knew right away that some of his works were just perfect for expressing through puppets, such as “Proutto.” It was an instant enchantment that totally got me excited.
A.M.: In your performances, you love to bring out the performativity of puppets, while drawing heavily on the relationship between objects and the body. What attracts you most to this theatrical medium?
E.J.: That's a very interesting question, and the answer touches on areas that are extremely important to me. The mutual dance between the object, the puppet, and the body is something that fascinates me greatly. The body can be a one-of-a-kind stage for the puppet; it is a completely unique relationship. They can support each other, intertwine, and the boundaries between them become blurred. Through its innocence, a puppet can convey more and reach hidden areas of our consciousness at completely unexpected moments. It can imperceptibly reach our forgotten or dormant depths.
A.M.: Can you tell us about your work on the new project? Will it be a French or Polish production? Or perhaps you will combine the experiences of both cultures?
E.J.: For my new project, I am collaborating with Nicolas Gousseff, who is also a director and puppeteer. Nicolas is French, so there is an automatic connection between our cultures. If the world is a theatre stage, then our existence can be seen as a game whose rules, purpose, and hidden meaning we are searching for. This seems extremely interesting and important. In our performance, we want to question this game, the state it creates, and the truths it reveals. When we play, we not only learn, but we also enter an extraordinary state of euphoria and fun. This allows us to continue playing. We want to spread the spirit of fun to such an extent that everyone wants to play. The first challenge will be to never lose the audience's attention. Even if the rules of the game are not clearly stated, we will always leave hidden references in the form of clever clues. A water clock or hourglass will mark the time, every object and every gesture will be meaningful, as will the mutual reaction of the players to the move made. The game combines a wide range of emotions, from extreme lightness to great seriousness. It all depends on the stakes! First, we will seek a mood of fun, pleasure in its childlike dimension, without self-censorship, but opening ourselves up to more demanding poetic, philosophical, psychoanalytical, and symbolic readings.
A.M.: You have been living and working in France for many years. If you had to choose one French phrase to describe ANIMO, what would it be?
E.J.: It would be, of course: chapeau bas! By this, I mean to express how much I value this festival and how much it means to me. And at the same time, to emphasize how unimaginably great its achievements are.