KONIEC OPOWIEŚCI O TEATRZE LALEK
Nieograniczone możliwości Nadszedł już ten moment, kiedy, ukazawszy różne formy i oblicza teatru lalek, opowieść o nim należałoby zakończyć i jakoś podsumować, a może nawet pokusić się o próbę ukazania jego dalszych perspektyw. Nie chcę jednak ani oceniać, ani klasyfikować, ani „wieszczyć”. Po prostu, jak wielu innych pociągnęła mnie kiedyś kusząca swą magicznością uroda lalek. Jak potrafi być silna, przekonałem się przeszło 40 lat temu, kiedy miałem szczęście uczestniczyć w jednym z organizowanych przez wrocławski Teatr „Kalambur” i jej szefa, Bogusława Litwińca Festiwali Teatru Otwartego. Na tyle otwartego, że zapraszano tam teatry lalek. Przyjechała wówczas m.in. katalońska grupa Els Comediants z Barcelony, która pod koniec warsztatowo-integracyjnego tygodnia w Oleśnicy zaprezentowała się na ulicach tego niewielkiego miasta. W godzinach popołudniowych wkroczyła na nie, przy żywiołowej muzyce i tańcach, animując olbrzymie lalki, podążające w korowodzie ku tamtejszemu zamkowi.